Po urodzeniu dziecko z zespołem Downa wymaga również diagnostyki specjalistycznej – przede wszystkim kardiologicznej, aby wykluczyć czy też ewentualnie potwierdzić wady serca. Bardzo istotne jest też rozpoznanie i leczenie chorób tarczycy, gdyż może to mieć bardzo istotny wpływ na dalszy rozwój dziecka. Katarzyna Domagała-Szymonek Na sam dźwięk imienia Czoka, 9 - letniemu Mironowi zaczynają błyszczeć oczy. Uśmiech wychodzi na twarz, nawet jeśli chłopiec chwilę wcześniej gniewał się na coś. Miron ma zespół Downa i jest pierwszym dzieckiem w Polsce, które rozpocznie pracę ze specjalnie wyszkolonym psem terapeutycznym. Kilka dni temu jego rodzicom, brązową labradorkę Czokę oficjalnie przekazała katowicka fundacja Dog IQ, która od ponad 10 lat zajmuje się szkoleniem psów asystentów dla osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami. Pies trafi do domu rodziny Komandrów ze Świętochłowiec. Miron ma 9 lat. Chodzi do szkoły specjalnej w Rudzie Śląskiej. Wcześniej uczył się w przedszkolu integracyjnym. – Jest bardzo energicznym i żywiołowym chłopcem. Jak każde dziecko z zespołem Downa nie potrafi ukrywać emocji. Jeśli coś mu się nie podoba, to wprost pokazuje swoją niechęć. Doskonale potrafi wyłapać też nasze uczucia. Nic się przed nim nie ukryje. Kiedy mam jakiś problem, który chce schować przed dziećmi, Miron przyjdzie, przytuli, poklepie po ramieniu, powie „mama OK” – Dorota Komander opowiada o swoim synu. Miron w tym samym momencie próbuje skorzystać z chwili zamieszkania i włączyć komputer, którym na co dzień nie może się bawić. Bowiem ostatnie tygodnie są dla niego sporym wyzwaniem. Wraz z rodzicami i siostrą Michaliną brał udział w pięciodniowym kursie adaptacyjnym, który dla osób aplikujących o psy przeprowadziła fundacja. Wyjazdy, szkolenia, ogólne zamieszanie, dziennikarze, aparaty fotograficzne, kamery. Wszyscy chcieli porozmawiać z chłopcem, który jako pierwszy w Polsce będzie korzystał z pomocy psa wyszkolonego specjalnie dla potrzeb dziecka z zespołem Downa. Do tego Miron cały czas czeka na Czokę. Pies został już oficjalnie przekazany rodzinie, ale jeszcze zdobywa ostatnie szlify pod okiem Anety Graboś, założycielki fundacji. Do Mirona trafi najprawdopodobniej w nadchodzącym tygodniu. Cała przygoda z Czoką zaczęło się pod koniec ubiegłego roku. Wtedy pani Dorota znalazła informację o projekcie Dog IQ. Od razu stwierdziła, że muszą wziąć w nim udział. - Miron chodzi na zajęcia z dogoterapii, więc kontakt z psami nie jest dla niego niczym nowym. Widzieliśmy jak dużo jest w stanie zrobić, by psa pogłaskać czy się z nim pobawić. Terapeuci sami zachęcali, byśmy pomyśleli o czworonogu. Mając dwójkę małych dzieci obawialiśmy się zamieszania ze szczeniakiem. Same dzieci to spore wyzwanie. Do tego pies? – wspomina mama Mirona. I tak było przez lata, aż natrafili na projekt fundacji. Dog IQ działa ponad 10 lat. W Polsce była pionierem w dziedzinie szkolenia psów pomocników. W tym czasie zdążyła wyszkolić ponad 50 psów asystujących i terapeutycznych. Nie boi się kolejnych wyzwań. Od ponad roku zajmuje się przygotowaniem czworonogów dla niepełnosprawnych dzieci. Przekazanie Czoki zakończyło kolejny pionierski projekt w tej dziedzinie. Jest pierwszym psem terapeutycznym w Polsce przeznaczonym dla dziecka z zespołem Downa (dokładniej dla całej rodziny). - W tym przypadku bardzo ważne jest, by dziecko zaczęło pracę z psem w odpowiednim wieku. Największe skoki rozwojowe zaobserwowano u dzieci między piątym a dziewiątym rokiem życia - tłumaczy Aneta Graboś. Kiedy rodzice Mirona zgłaszali się do projektu chłopiec miał już osiem lat. Fundacja wybrała rodzinę ze Świętochłowic spośród 25 chętnych. Jak tłumaczy Katarzyna Pytkowska, wolontariuszka z fundacji, która szkoli psy, dla chłopca była to ostania szansa, by mógł skorzystać z projektu. - Pies bardzo pozytywnie wpływa na cały rozwój dziecka. Szczególnie na kontakt z rówieśnikami. Dziecko z zespołem Downa zaczyna być postrzegane nie jako inne czy chore, ale jako osoba, która ma takiego fajnego i mądrego psa. To pozwala na zwiększenie kontaktu z rówieśnikami i lepszą socjalizację – dodaje pani Aneta. Rodzice Mirona chcą wykorzystywać Czokę nie tylko w tym zakresie. - Liczymy, że dzięki obecności psa poprawi się mowa Mirona. By przywołać Czokę do siebie, wydać jej jakoś komendę będzie musiał odezwać się i starać się mówić wyraźnie - wyjaśnia pan Radosław, tata Mirona. Pies będzie towarzyszył chłopcu podczas profesjonalnej rehabilitacji. Ma pomóc ćwiczyć mu też w domu. - Miron jest wiotki, ma problem z utrzymaniem równowagi. Mając Czokę w domu będziemy mogli prosić syna, by podszedł do niej z lewej czy prawej strony, by spróbował przejść pod nią i w ten sposób ćwiczył koordynację ruchową - opowiada pani Dorota. - Jednak najważniejszą rolą psa będzie po prostu bycie przyjacielem Mirona. Takim na co dzień, na wyciągnięcie ręki - podsumowuje. Czoka ma też zbawienny wpływ na samopoczucie chłopca. Kiedy odwiedzaliśmy ich w domu, na nasz widok Miron stał się niespokojny. Nie chciał pozować do zdjęć. Złościły go nasze pytania. Wystarczyła chwila rozmowy o czworonożnym przyjacielu, by uśmiech pojawił się na twarzy. I już na niej pozostał! Nerwy minęły a chłopiec z chęcią pokazywał wyprawkę, jaką dostał dla Czoki z fundacji. Choć Miron ma problemy z mową doskonale potrafi przekazać jak będzie wyglądał jego dzień, kiedy w domu w końcu pojawi się Czoka. Na czele jego listy obowiązków związanych z opieką nad psem jest nalewanie wody do miski oraz rzucanie piłeczki do zabawy (ważne, by piłka leciała daleko). Pomagać ma mu w tym młodsza siostra Michalina (dziewczynka ma własną smycz i obrożę dla psa – różową). - Dla Mirona sama myśl, że będzie opiekował się psem działa bardzo motywująco, widzimy, że chce mu się więcej - przyznaje pani Dorota. Mama nieśmiało zdradza, że Czoka będzie po prostu sposobem na przekupienie syna. – Dzieci z dodatkowym chromosomem 21. są bardzo przekorne, lubią postawić na swoim, liczymy, że będzie łatwiej przekonać go do działania, jeśli zaoferujemy dodatkowy spacer czy wyczesanie Czoki. To będzie przekupstwo, ale w dobrej wierze – śmieje się pani Dorota. Wyszkolenie labladorki zajęło fundacji blisko rok. Trafiała do nich jako 4 – miesięczny szczeniak. Dziś ma 15 miesięcy. Dogiq zapewnia pieniądze na szkolenie, utrzymanie i opiekę nad psami, akcesoria, z jakich na co dzień korzystają niepełnosprawni oraz to, co najistotniejsze czyli zakup psa. Zdarza się, że hodowcy, w ramach podniesienia prestiżu hodowli podarują fundacji szczeniaka. Ale i bez tego koszty przygotowania psa są ogromne - od 20 do 30 tys. zł. W Polsce dotowane są wyłącznie egzaminy, które psy muszą zdać na poszczególnych etapach nauki. Inaczej nie otrzymają certyfikatu dopuszczającego je do pracy. Szkolenie psów zaczyna się od oddania ich do rodzin zastępczych. Ich zadaniem jest wychodzenie z nimi na spacery, odwiedzanie sklepów, przychodni, urzędów miast czy innych miejsc, przez które przewija się dużo osób. Następnie psy trafiają pod opieką trenerów, którzy skupiają się na nauczaniu ich konkretnych umiejętności i wykonywaniu poleceń. Spotykają się też z osobami niepełnosprawnymi, z którymi mają później stworzyć duet. Wtedy też pies otrzymuje specjalną kamizelkę z napisem "w trakcie nauki, pies asystujący". To znak, że jest w pracy i nie wolno go głaskać. - Musimy pamiętać, że fundacja przekazuje psy wyłącznie osobom, które są bardzo aktywne, pracują zawodowo, prowadzą własne firmy, uprawiają sport, prowadzą normalne życie - podkreśla pani Katarzyna. Pies asystujący towarzyszy im w każdej chwili, dlatego tak ważne jest, by był posłuszny. W miejscach publicznych musi być neutralny, niewidoczny dla otoczenia, nie wolno mu podchodzić do mijanych osób, reagować, gdy zobaczy innego psa, musi być obok właściciela, dla którego staje się przyjacielem na całe życie.

Dzieci z zespołem Downa wykazują również trudności w ich ogólnym rozwoju, ponieważ są znacznie wolniejsze niż ich rówieśnicy. Dlatego podczas leczenia szczególnie ważne jest zwracanie uwagi na indywidualne tempo dziecka, aby uniknąć przytłoczenia. W terapii zajęciowej ważne jest również zaangażowanie rodziców.

W kontekście aborcji eugenicznej pojawia się temat dzieci z zespołem Downa. Pani Monika Hoffman-Piszora nie miała możliwości podjęcia „decyzji”, o jaką teraz tak agresywnie walczą zwolenniczki aborcji. O tym, że Heniu ma dodatkowy chromosom, Monika i Wojtek dowiedzieli się w drugiej dobie po porodzie. Po początkowym strachu, pojawiła się akceptacja i miłość. Jednak to, co zrobili później rodzice Henia, dla wielu osób jest mocno zaskakujące. Jak opowiadał Wojtek w Dzień Dobry TVN, zaadoptowali dziecko – dziewczynkę z zespołem Downa! W tym czasie pojawiło się w nas takie pragnienie, żeby adoptować kolejne dziecko. Wtedy nie myśleliśmy, że będzie to dziecko z zespołem Downa. Nie baliśmy się tego i wtedy pojawiła się Dorcia, która ma teraz półtora roku. Monika z adoptowaną Dorotką – Ponadto Monika i Wojtek mają jeszcze Bogusia i Wandę. Tym samym łącznie wychowują czwórkę dzieci, z czego dwoje ma dodatkowy chromosom. Monika Hoffman-Piszora prowadząca bloga Dzieciaki Cudaki skomentowała gorący obecnie temat aborcji. Blogerka, która sama mogłaby być wizytówką tak zwanego „piekła kobiet” o którym mówią gwiazdy, jest przeciwniczką aborcji: Ja jestem jak najdalej od władzy rządzącej, nie popieram ich decyzji i jest mi wstyd za naszych polityków, ale nie popieram też aborcji. Mama czwórki dzieci zwróciła jednak uwagę na zupełnie inny problem – na kwestię wsparcia dla rodziców: Wszyscy trąbią o wyborze, wszyscy rzucają te same hasła ! A para ( bo nie rozumiem dlaczego omija się w tym wszystkim facetów ) która dowiaduje się o ciężkiej wadzie letalnej dziecka, o tym że dzieciątko umrze zaraz po porodzie albo, że matka bedzie musiala urodzić już martwe dziecko , potrzebuje wsparcia ! >>>Szokująca deklaracja Mai Bohosiewicz. Swojej córce zrobiłaby coś strasznego! rodzina w komplecie – Monika Hoffman-Piszora przedstawiła też inny punkt widzenia. Opowiedziała historie dzieci – właśnie tych ze śmiertelnymi wadami – które jednak się urodziły. Te noworodki na ziemi spędziły zaledwie „chwilę”, ale jednak żyły: …poznałam kobiety, którym dzieci umarły zaraz lub krótko po porodzie na rękach, które mimo tego ze wiedziały ze tak będzie,na terminację się nie zgodziły, poznałam kobietę która adoptowała oddanego noworodka z ciężką wadą letalną mózgu wiedząc że jej synek może umrzeć w każdej chwili, przeżył kilka tygodni mając kochającą mamę, dziedków, ciotki i wujków! Blogerka uważa, że najważniejsze jest wsparcie – i psychologiczne i finansowe – dla rodzin, w którym pojawia się chore dziecko: Nikogo nie oceniam. Wyrazilam swoje zdanie. Skoro trąbimy o tolerancji, wolności słowa to ja to moje słowo zapisałam. Gdzie szanowny rządzie wsparcie dla wszystkich kobiet, które w tak trudnej sytuacji dla całej rodziny będą postawione ??? Takie jest moje zdanie. Nie tedy droga ! Nie przez zakazy i groźby . Przez POMOC i ZROZUMIENIE ! Głos Moniki Hoffman-Piszora jest bardzo cenny. To nie są teoretyczne wywody celebrytek walczących o „wybór”. To jest opinia osoby, która sama ma właśnie takie „chore” dzieci, które mogłyby nie istnieć. Cały wpis pani Moniki tutaj. >>>Tomasz Terlikowski na wieść o zakazie aborcji: „Możecie rzucać na mnie obelg ile chcecie…”
Objawy na USG, sugerujące, że możemy mieć do czynienia z trisomią 21. chromosomu to zwiększony wymiar przezierności karkowej [4]. Gdy badaniu jest poddawany płód z zespołem Downa, USG może wskazać również brak kości nosowej — kolejny z markerów trisomii 21. chromosomu, a także trisomii 18. (zespołu Edwardsa) oraz trisomii 13
Każdy wie, co mają wspólnego specjalne psy i dzieci. Wiemy również, że te zwierzęta mają wysoce rozwinięty szósty zmysł jak podświadomość otoczenia. Cóż, dzisiaj chcemy podzielić się tą historią, w której rodzinny pies uratował chłopca z zespołem Downa. To wzruszający przykład prawdziwej miłości, jaką zwierzęta czują dla swoich Duffy pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Uważają, że Teddy to rodzinny pies i twierdzą, że jest on nie tylko integralnym członkiem rodziny, ale również aniołem stróżem ich syna. Riley ma pięć lat i choruje na zespół Downa, ale dzięki Teddy’emu, Riley wciąż pies ratuje chłopca z zespołem DownaWszystko działo się w domu rodzinnym Duffy. Riley bawił się w chowanego ze swoimi starszymi braćmi. Aby znaleźć najlepszą kryjówkę, chłopiec postanowił wejść do suszarki i zamknąć drzwi. Zanim zdążył zareagować, drzwi się zatrzasnęły, a suszarka się załączyła – przerażony chłopiec był w środku!Wtedy to Teddy, rodzinny pies, wkroczył do akcji. Kiedy zdał sobie sprawę, że chłopczyk jest w niebezpieczeństwie, pobiegł poszukać matki Riley’a, która była zajęta wypełnianiem obowiązków. Frenetycznie szczekając, przykuł jej uwagę oraz innych braci, którzy oglądali Riley’a zauważyła, że zachowanie Teddy’ego było niecodzienne, więc poszła za nim do suszarki. Wtedy usłyszała histeryczne krzyki swojego wyłączyła suszarkę i wyciągnęła Riley’a ze środka. Na szczęście wyszedł z tego bez żadnych poważniejszych uszczerbków, oprócz kilku siniaków i drobnych oparzeń. Dzięki heroicznym działaniom Teddy’ego, Rileyowi oszczędzono znacznie poważniejszych obrażeń, w tym ciężkich poparzeń spowodowanych wysoką temperaturą – a nawet towarzysz dla chłopca z zespołem Downa w ArgentynieNa szczęście istnieje jeszcze więcej świetnych historii. Ten epizod z Argentyny opowiada również o psie i chłopcu z zespołem Downa. Jej bohaterem jest labrador o wdzięcznym imieniu Himalaya. Chłopak ma na imię Herman i mieszka w mieście La Plata w Buenos Herman’a opublikowała film wideo, aby podzielić się tą wyjątkową historią ze światem. Kiedy Herman miał 5 lat nie lubił być dotykany. Nikt z wyjątkiem jego mamy, nie mógł go dotknąć. Spędził dużo czasu bawiąc się samotnie i z dala od to zmieniło się, gdy Himalaya pojawił się w jego życiu. Mały chłopiec nie mógł się oprzeć pokusie psa. Teraz są najlepszymi przyjaciółmi!Wszystkie wcześniejsze próby rodziców, rodziny i lekarzy Hermana okazały się fiaskiem. Ten piękny Labrador był właśnie tym, czego potrzebował, aby wydostać się ze swojej skorupy. Himalaya stała się prawdziwym przyjacielem, pielęgniarzem i terapeutą, który zawsze będzie u boku terapia dla dzieci z zespołem DownaOstatnio niektóre organizacje zajmujące się dziećmi z zespołem Downa i ich rodzinami włączyły do terapii psy w ramach programów pomocy i socjalizacji. Częścią pracy tych zwierząt jest pomoc dzieciom w lepszym przystosowaniu się do ciągu kursu, osoby z zespołem Downa mogą poprawić jakość swojego życia, dzięki odpowiedniej stymulacji i zabawie z psami. Terapia pomaga chorym osobom bardziej produktywnie radzić sobie z codziennymi czynnościami życia oraz przyzwyczaić się do sytuacji, z którymi mogą się spotkać każdego z zespołem Downa mają tendencję do izolowania się i bycia bardzo nieśmiałymi. Mówią też cicho i nie chcą być w żaden sposób dotykani. Tak więc jednymi z działań, z którymi muszą się zmierzyć na początku terapii jest pójście do kawiarni z o to, aby zamówić kawę dla siebie i poprosić o wodę dla psa. Te proste kroki mogą pomóc im lepiej i swobodniej się początku niektórzy uczestnicy terapii boją się psów i nawet nie chcą się do nich zbliżyć. Jednak kiedy zaczną im ufać, nie da się ich rozdzielić. To wspaniała zmiana, którą mogą zobaczyć w swoich bliskich ich rodziny i lekarze
Najważniejszym czynnikiem ryzyka rozwoju zespołu Downa u płodu jest wiek matki. Starsze kobiety mają większe szanse urodzenia dziecka z tą wadą genetyczną. Szacuje się, że wśród dwudziestoletnich kobiet tylko jedna na 1600 rodzi dziecko z zespołem Downa. W przypadku kobiet po 35 roku życia częstość występowania to już 1:350
Ten pies po raz pierwszy spotkał dziecko z zespołem Downa! Jego zachowanie jest niezwykłe!Labrador dostrzega coś wyjątkowego w tym chorym chłopcu… Większość ludzi tego nie widzi… Traktuje go z niezwykłą delikatnością i uczuciem. Jest to doskonały przykład, kochającej natury psów!To bez wątpienia jeden z najbardziej wzruszających filmików… Zobaczcie sami! Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. U dzieci z zespołem Downa od momentu urodzenia, częściej niż w populacji dzieci o standardowym genotypie, występują choroby zarówno o podłożu anatomicznym, jak i metabolicznym. U blisko połowy dzieci diagnozuje się wady serca, częściej pojawiają się wady przewodu pokarmowego oraz wady w budowie anatomicznej innych układów 14
Dane Miller, to chłopiec, który urodził się z zespołem Downa. W 2017 roku, mając 9 lat podczas podróży samochodem w radio puścili klasyk Whitney Houston, który on uwielbia. Nie wiedząc, że jest nagrywany zaczął tak się wczuł w tą piosenkę, że jego ojciec po nagraniu go, wrzucił filmik na YouTube. „Kiedyś oglądaliśmy dokument o Houston. Po nim zaczął ściągać jej piosenki. Właśnie na tej się zatrzymał” – powiedziała mama piorunującym tempie Dane stał się sławny. Mama Dane’a powiedziała, że rodzice dzieci z zespołem Downa zaczęli podsyłać zdjęcia swoich pociech.
Edukacja kiedyś się kończy. Dla dzieci z zespołem Downa kończy się wcześnie. Jest ośmioklasowy tryb edukacji, potem są trzy lata przysposobienia do zawodu i koniec - powiedziała mama 12-letniego Maksa Anna Grochowska i zauważyła, że "normalni" uczniowie mają o wiele więcej opcji. Agata Kowalska-Kopeć, mama Szymona, zwróciła Matka upośledzonego dziecka musi zmierzyć się nie tylko z jego chorobą, ale i okrucieństwem ludzi. Jak radzi sobie Agata? Fot. iStock Dziecko z zespołem Downa różni się od normalnych dzieci zarówno wyglądem, jak i sposobem bycia oraz inteligencją. Jeżeli chodzi o fizyczność wyróżniają je skośne oczy, szerszy nos, rzadkie, delikatne włosy, krótkie palce rąk, szorstka skóra oraz wiotkie mięśnie. Lekarze są w stanie niemalże zaraz po urodzeniu właśnie na podstawie tych różnic ocenić, czy dziecko urodziło się z zespołem Downa. Wraz z jego rozwojem ujawniają się także inne specyficzne cechy. Na pewno można do nich zaliczyć większą ufność, otwartość na ludzi i potrzebę czułości. Dziecko z zespołem Downa często jest też bardziej nadpobudliwe, złości się bez większej przyczyny i jest bardziej drażliwe. W zależności od przypadku zachowania te mogą być bardziej lub mniej intensywne. Podobnie jak upośledznie intelektualne. Nie zawsze zalicza się je do ciężkiego przypadku. Niestety chociaż osoby z zespołem Dwona mogą sobie świetnie radzić, a nawet osiągać pewne sukcesy, często są dyskryminowane i traktowane jako gorsze. Zazwyczaj dzieje się to w mniejszych społecznościach, w których upośledzone dziecko jest traktowane jako lokalna sensacja i powód do gadania. Przez takie zachowania cierpi nie tylko ono, ale także rodzic, który przeżywa to podwójnie. `Cierpię za siebie i za dziecko`, jak napisała w mailu do naszej redakcji Agata, mama 10-letniego Daniela. Na jej prośbę, publikujemy krótką wypowiedź. Kobieta pisze o braku tolerancji w stosunku do dzieci z zespołem Downa. Jej zdaniem niektórzy ludzie nie mają serca i potrafią drugiemu człowiekowi zgotować piekło. Zobacz także: Matka odrzuciła swoje dziecko! Twierdzi, że to kosmita! Fot. iStock - Moje dziecko na szczęście nie jest ciężko upośledzone pod względem intelektualnym i niewiele odstaje od innych dzieci. Niestety różnice w wyglądzie są zauważalne, podobnie jak w zachowaniu. Daniel często strzela focha, potrafi obrażać się na długo i krzyczeć bez opamiętania, gdy coś nie pójdzie po jego myśli. Czasami naprawdę trudno do niego dotrzeć. Mimo wszystko jest dobrym dzieckiem i jestem z niego dumna. Te kilka lat od jego urodzenia to była prawdziwa walka z chorobą. Cieszyłam się z jego pierwszego słowa i pierwszych kroków, jakbym osiągnęła ogromny sukces. Tak wygląda po części życie z dzieckiem z zespołem Downa. To także ogromny ból, płacz, nieprzespane noce i strach. Jak poradzi sobie w życiu, jak będzie odbierany przez otoczenie. Tak naprawdę ciągle się boję i mam ku temu powody. Ludzie nieraz dali nam się mocno we znaki, zarówno mi, jak i Danielowi. Dzieci w szkole, sąsiedzi, niektórzy znajomi... Nie sugeruję, że robili to celowo, ale przykrość nie jest wtedy mniejsza. Tym mailem mam nadzieję uczulić wszystkich na sposób, w jaki mówią i zachowują się w stosunku do upośledzonych dzieci. One wcale nie są głupsze, doskonale rozumieją, co się do nich mówi, a odczuwają wszystko podwójnie. Życie rodziców dzieci z zespołem Downa i tak jest trudne, więc chciałabym, aby inni nam tego nie utrudniali. Jak wygląda rzeczywistość szkolna? Agata nie ma złudzeń, że dzieci są okrutne. Fot. iStock - Nikt nie chce siedzieć z Danielem w ławce. Dzieci dostrzegają, że się wyróżnia. To Daniel zadecydował, że chce chodzić do szkoły ogólnodostępnej, bo my z mężem myśleliśmy raczej o integracyjnej lub specjalnej. Z jednej strony są plusy, bo syn przebywa wśród zdrowych dzieci, musi zmierzyć się z różnymi reakcjami, ale nie spodziewałam się aż takiego okrucieństwa. Daniel jest ignorowany, dzieci potrafią powiedzieć mu, żeby się odczepił, gdy chce się z nimi pobawić. Kiedy dzieci idą gdzieś w parach, przeważnie zostaje sam albo towarzyszy mu pedagog. Sam siedzi w ławce. No i dzieciaki przezywają go... Głupek, dziwak, małpa, debil... Różne pomysły przychodzą im do głowy. Czasami dochodzi także do bardziej przykrych wypadkow. Jeden chłopiec obrzucił Daniela resztkami z natemperowanego ołówka, ktoś wrzucił mu brudy do szklanki z herbatą, a kilka razy ukrył czapkę. Tylko po to, aby mu dokuczyć. Daniel reaguje bardziej intensywnie, więc pojawa się problem. Nieraz musiałam sama interweniować w szkole i spotykać się z rodzicami tych okrutnych dzieci. Nieraz słyszałam, że nic nie poradzą. Innym razem deklarowali, że poważnie porozmawiają ze swoją pociechą. Mijał jakiś czas i było w porządku, a potem znowu się zaczynało. Pozostaje mi jedynie bezsilność i płacz. Agata narzeka na brak świadomości i nieostrożność innych ludzi, zwłaszcza sąsiadow i znajomych. Zobacz także: „Otrząśnij się, odwróciłaś się od własnego dziecka!” Fot. iStock - Czasami zdarzało mi się słyszeć uwagi w stylu `Twój synek skończył roczek? O, to pewnie już zaczyna mówić `. Wtedy musiałam tłumaczyć, że dzieci z Downem rozwijają się wolniej. Podobnie było w przypadku chodzenia... Z bezpośrednią agresją czy złośliwością w przypadku dorosłych się nie spotkałam, ale ten brak świadomości czy nieostrożność w wypowiadaniu się też potrafi być przykra. Ludzie chwalą się, że ich dziecko uczy się grać na fortepianie, bierze udział w matematycznej olimpiadzie, odnosi sukcesy w sporcie... Potem ich wzrok pada na Daniela, który stoi przy moim boku i nagle urywają w połowie zdania. Ja wiem, że nie chcą, że to przypadkiem, ale mogliby być bardziej dyplomatyczni i ostrożni. Moje dziecko nigdy nie będzie mogło robić niektórych rzeczy ze względu na pewne ograniczenia fizyczne. Pewnie nie osiągnie też wielkiego sukcesu. Ale i tak kocham Daniela i to jest najważniejsze. On sam też chciałby być bardziej aktywny,ale już zdaje sobie sprawę, że w jego przypadku nie wszystko jest możliwe. Cierpi i nie chcę, aby ktoś mu to przypominał. Ale może jestem przewrażliwiona... Kobieta usłyszała kiedyś pytanie, dlaczego nie usunęła ciąży... Fot. iStock - Płód z podejrzeniem Downa można usunąć. Przyznam się szczerze, że dopiero po urodzeniu Daniela dowiedziałam się o jego upośledzeniu. To był szok, kilkutygodniowy bunt wobec świata, płacz... Być może gdybym wiedziała wcześniej, zdecydowałabym się na aborcję. A może nie. Nie potrafię powiedzieć, co bym zrobiła. Niektórzy lekarze mówili mi o specjalnych ośrodkach dla takich dzieci. Sugerowali, że mogę go oddać. Mąż jednak stanowczo się sprzeciwił, a i ja, jak go zobaczyłam, nie potrafiłam się na to zdecydować. Dlatego odpowiedziałam sąsiadce zgodnie z prawdą – o niczym nie wiedziałam i bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że było jej głupio. Niektórzy znajomi wielokrotnie sugerowali mamie Daniela, aby go oddała, gdy widzieli jak płacze z bezsilności. - Pomimo ogromnego cierpienia, uważam to za ogromny nietakt. Wiem, chcieli pomóc, ale bardziej doceniłabym milczącą obecność, słowa `dasz radę` albo propozycję wyjścia na kawę, abym mogła chwilę odpocząć. Fot. iStock Agata tylko raz straciła panowanie nad sobą... - Gdy kilka lat temu byłam z małym w parku i on był zajęty zbieraniem kolorowych liści, podbiegł do niego inny chłopiec i chciał namówić go do wspólnej zabawy. Naprawdę świetny dzieciak. Kilka razy już bawił się z Danielem na placu przed blokiem, ale wtedy była z nim niania. W parku pojawił się z mamą, która zaraz wkroczyła do akcji, podeszła i powiedziała mu, żeby nie bawił się z Danielem. `On jest inny, głupszy...` - zapamiętam te słowa do końca życia. Chociaż stałam w oddaleniu, wszystko usłyszałam. Daniel oczywiście też. Kobieta nie krępowała się jego obecnością, może myślała, że nie zrozumie. Wtedy wyszłam z ukrycia i powiedziałam jej, co myślę. Próbowała się bronić, przepraszała, ale zabrałam Daniela i odeszłam. Naprawdę chciałabym, aby ludzie nie traktowali dzieci z zespołem Downa jak debili. One są inteligentne i uczuciowe. No nic, ulżyło mi. Mam nadzieję, że swoją wypowiedzią dałam komuś do myślenia. Zobacz także: Zgwałcona przez swojego brata 11-latka urodziła dziecko, choć namawiano ją na aborcję Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia Pielęgniarka "z dobrego serca" doradzała mi, by zostawić córkę z zespołem Downa w szpitalu. Justyna Fiedoruk 18.09.2023 12:07. Osoby, które zajmują się dziećmi i mają z nimi kontakt, czyli nauczyciele, pielęgniarki, lekarze itp. z założenia powinni z empatią i miłością podchodzić do swojej pracy oraz małych podopiecznych. Problemy ze słuchem: Podczas gdy ten objaw może być dość trudny do zauważenia, zobaczysz, że pies z zespołem Downa jest zwykle najwolniejszy do naśladowania lub reagowania na polecenia w towarzystwie innych psów. Wrodzona choroba serca: Jest to widoczne u psów z zespołem Downa, ponieważ mają nieprawidłowy układ krążenia Kup Zespol Downa w kategorii Lalki dla dzieci na Allegro - Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. 2419.
  • 2howkqs4ul.pages.dev/10
  • 2howkqs4ul.pages.dev/80
  • 2howkqs4ul.pages.dev/11
  • 2howkqs4ul.pages.dev/7
  • 2howkqs4ul.pages.dev/2
  • 2howkqs4ul.pages.dev/85
  • 2howkqs4ul.pages.dev/16
  • 2howkqs4ul.pages.dev/69
  • dziecko z zespołem downa i pies